spotyka się i łączy i Dziewica, i Matka, i Śmierć Kostu

spotyka się oraz łączy oraz Dziewica, oraz matka, oraz Śmierć Kostucha. jest świeża oraz stara, jak jej się podoba, okazuje się Dziewicą oraz Bestią, oraz Matką, oraz twarzą Śmierci, w swoim blasku, dojrzewaniu, więdnięciu oraz znów powracaniu do dziewictwa... – Gwydionie, nie, tak być nie może – powiedziała, spuszczając skroń. – To ja jestem jej wybrankiem – mówił spokojnie – oraz muszę zdobyć to miejsce... to nie okazuje się okres dla dziewicy, tylko księża robią tyle szumu o te bzdury. Ja przywołam ją jako Matkę, by dała mi zwycięstwo oraz życie... Niniana czuła się tak, jakby opierała się nieubłaganej fali, która chce ją powalić. – Tak jest od zawsze – powiedziała z wahaniem – że w biegu między jeleniami, choć to matka go wysyła, on powraca jednak do Dziewicy... W tym, co mówił, jest wiele racji. Oczywiście, że dobrze, by taki obrzęd spełniła kapłanka, która wie, co robi, niż jakaś niedoświadczona dziewczynka, nowa w świątyni, której jedyną kwalifikacją ma być to, że nie okazuje się dodatkowo na tyle dojrzała, by poczuć wezwanie ogni Beltanu... Gwydion powiedział prawdę: matka ciągle się odradza, okazuje się Matką oraz zgonem, oraz znów Dziewicą, tak jak księżyc, który chowa się na ciemnym niebie. Spuściła skroń. – Niech tak jest – powiedziała. – Wstąpisz w Wielki korelację z ziemią oraz ze mną w jej imieniu. Kiedy jednak została osobiście, znów poczuła trwogę. Jak mogła się na to zgodzić? W imię Bogini, jakąż moc ma Gwydion, że wszyscy ludzie robią to, czego on chce? Czy to właśnie odziedziczył po Arturze oraz po krwi Pendragona? Znów przeszył ją lodowaty chłód. Cóż z królem Bykiem... Morgiana śniła... Beltan, jelenie biegną na wzgórzach... życie lasu biegnie w jej ciele, jakby każda cząstka lasu była więc częścią życia wewnątrz niej... on tam okazuje się, między jeleniami, biegnący byk, nagi mężczyzna z umocowanym na czole porożem, rogi się pochylają, niżej, niżej, jego czarne włosy zlepione krwią... ale wstaje, naciera, nóż błyska w blasku słońca pomiędzy drzewami, a Król Byk pada w dół, jego ryk napełnia cały las krzykami rozpaczy. A potem znalazła się w ciemnej jaskini, wymalowane tam znaki, to znaki wymalowane na jej ciele, okazuje się jednią z tą jaskinią, a wszędzie wokół niej płoną ognie Beltanu, iskry strzelają w niebo – w ustach ma smak świeżej krwi, a dziś usta jaskini przysłania cień poroża... nie powinno być pełni, nie może widzieć tak wyraźnie, że jej nagie ciało nie okazuje się szczupłym ciałem dziewicy, lecz jej biust są miękkie, pełne oraz różowe, jak wtedy, kiedy urodziła potomek, omal że nie ociekają mlekiem, a przecież z pewnością sprawdzono ją, czy nadciąga na obrzęd jako dziewica... co o niej stwierdzą, skoro nie przyszła do Króla Byka jako Panna... Ukląkł u jej boku, a ona uniosła ramiona, witając go w obrzędzie oraz w swoim ciele, lecz jego oczy były czarne oraz udręczone. Jego dłonie na jej ciele, delikatne, denerwujące, igrały z jej pożądaniem, kiedy odmawiał jej obrzędu mocy... to nie był Artur, nie, to był Lancelot Król Byk, który obali starego byka, kochanek Wiosennej Panny, ale on patrzył na nią, a w jego oczach jest cierpienie, które przeszyło całe jej ciało, oraz powiedział: szkoda, że jesteś ta podobna do własnej matki, Morgiano... Przerażona, z bijącym sercem, Morgiana obudziła się w swej własnej komnacie, u jej boku spał chrapiący Uriens. stale pogrążona w strasznej magii tego snu, potrząsnęła głową, by odpędzić od siebie trwogę. Nie, Beltan już minął... obchodziła obrzęd z Accolonem, tak jak widziała, że to uczyni, nie leżała w jaskini, oczekując na Króla Byka... oraz dlaczego, dziwiła się, dlaczego właśnie dziś nawiedził ją taki sen o Lancelocie, dlaczego nie śniła o Accolonie, skoro to jego uczyniła swoim kapłanem, Panem Beltanu oraz swoim kochankiem. Dlaczego, po tylu latach, wspomnienie rezygnacji z oraz świętokradztwa znów uderzyło w